- 1 Technologia jest nierozerwalną częścią naszego życia
- 2 A co jeśli… ?
- 3 Co to jest EMP i skąd się bierze?
- 4 Impuls elektromagnetyczny EMP wywołany eksplozją nuklearną (Nuclear ElectroMagnetic Pulse NEMP)
- 5 Najbardziej znany incydent wojskowy z użyciem impulsu elektromagnetycznego EMP
- 6 Koronalny wyrzut masy (ang. coronal mass ejection, CME)
- 7 Burze elektromagnetyczne to nic nowego – mieliśmy szczęście
- 8 Jak zabezpieczyć siebie i swoje urządzania przed działaniem impulsu elektromagnetycznego (EMP)?
- 9 Jak samodzielnie wykonać klatkę Faradaya?
- 10 Co odpalenie EMP oznacza dla ludzi
- 11 Przezorny zawsze ubezpieczony
Czy wiedziałeś że świat w którym żyjemy i który znamy, może zostać unicestwiony przez pojedynczy i odpowiednio mocny impuls elektromagnetyczny? Z tego artykułu dowiesz się jak to możliwe.
Technologia jest nierozerwalną częścią naszego życia
Nasza cywilizacja powstawała tysiące lat. Od czasów starożytnych aż do dzisiaj, ludzkość wykonała ogromną pracę. Opierając się na osiągnięciach poprzednich pokoleń, stworzyliśmy całą masę narzędzi i rozwiązań które ułatwiają nam życie. W ciągu ostatnich 100 czy 200 lat postęp technologiczny znacząco przyspieszył – i ciągle przyspiesza. Czasem mam nawet wrażenie że tempo tego postępu jest zbyt wielkie żeby za nim nadążyć.
Mamy obecnie do czynienia z tak zwaną rewolucją technologiczną. Cała tzw. cywilizacja zachodnia, opiera się na zaawansowanej technologii która kontroluje (i będzie kontrolować coraz bardziej), niemal każdy aspekt naszego życia. Mamy komputery, telefony komórkowe, telewizory, samochody, GPSy, lodówki i całą masę innych rzeczy, bez których nie wyobrażamy sobie normalnego życia.
Nowoczesna technologia daje nam wygodę i bezpieczeństwo, ale nie jest niestety pozbawiona słabych punktów. Cała konstrukcja jaką jest współczesna cywilizacja od której jesteśmy w większym lub mniejszym stopniu uzależnieni, zbudowana jest na kształt piramidy, na której szczycie znajduje się – prąd elektryczny. Bez niego, praktycznie z dnia na dzień, tracimy wszystkie zdobycze technologii, a styl naszego życia – o ile przeżyjemy – będzie musiał zmienić się diametralnie.
Bardzo podobny temat poruszam także w artykule Czy w Polsce grożą nam blackouty? Jak przeżyć bez prądu?
A co jeśli… ?
Spróbuj zadać sobie pytanie: co by się stało gdyby dziś wyłączono prąd i nie włączono go przez następne dni, tygodnie, miesiące, a może nawet lata? Czy poradziłbyś sobie? Skąd wziąłbyś wodę pitną? Jak i gdzie przechowywał byś jedzenie? Jak kontaktowałbyś się z bliskimi, albo wezwał pomoc w razie potrzeby?
Jeśli wydaje Ci się że odcięcie prądu na dużym obszarze, jest bardzo mało możliwe, to muszę Cię zmartwić: jest nie tylko możliwe, ale wręcz bardzo prawdopodobne. Wszystko za sprawą tak zwanego impulsu elektromagnetycznego, nazywanego inaczej EMP (ElectroMagnetic Pulse).
Co to jest EMP i skąd się bierze?
EMP to krótki impuls energii elektromagnetycznej który może być wywołany zjawiskiem naturalnym lub spowodowany przez człowieka. Może nim być – w zależności od źródła – promieniowanie radiacyjne, elektryczne lub magnetyczne.
Z różnego rodzaju impulsami elektromagnetycznymi spotykamy się na co dzień. Impulsem elektromagnetycznym jest na przykład wyładowania atmosferyczne oraz różne inne formy wyładowań elektrostatycznych. Impulsy elektromagnetyczne wytwarzane są także przez silniki elektryczne oraz systemy zapłonowe silników spalinowych.
Pozornie wygląda więc na to, że impulsy elektromagnetyczne są wszędzie i nie są dla nas groźne. Jest to tylko częściowo prawda, bo niektóre impulsy elektromagnetyczne mają ogromną siłę i są w stanie niszczyć urządzenia elektroniczne i elektryczne oraz infrastrukturę sieci przesyłowej energii elektrycznej.
W tym tekście chciałbym skupić się na dwóch najbardziej niebezpiecznych źródłach impulsu elektromagnetycznego.
Impuls elektromagnetyczny EMP wywołany eksplozją nuklearną (Nuclear ElectroMagnetic Pulse NEMP)
Podczas wybuchu nuklearnego powstają trzy rodzaje impulsu elektromagnetycznego, które następują kolejno jeden po drugim:
E1 – Impuls elektromagnetyczny E1 jest bardzo szybkim impulsem EMP powstającym podczas wybuchu nuklearnego. E1 to pojawiające się na krótko, ale intensywne pole elektromagnetyczne, które indukuje wysokie napięcia w przewodach elektrycznych. E1 jest odpowiedzialny za uszkodzenia urządzeń elektronicznych i elektrycznych, powodując przekroczenie napięcia przebicia elektrycznego. E1 może niszczyć komputery i sprzęt komunikacyjny i zmienia się zbyt szybko (nanosekundy) dla zwykłych systemów antyprzepięciowych, aby zapewnić przed nimi skuteczną ochronę. Szybko działające zabezpieczenia przeciwprzepięciowe (takie jak te wykorzystujące diody TVS) są jednak w stanie skutecznie zablokować impuls E1.
E2 – Impuls elektromagnetyczny E2 jest impulsem o średniej długości, który trwa od około jednej mikrosekundy do jednej sekundy po wybuchu. E2 ma wiele analogii do piorunów, chociaż impuls E2 wywołany piorunami, może być znacznie silniejszy niż ten wywołany przez wybuch nuklearny. Ze względu na podobieństwa i powszechne stosowanie technologii ochrony odgromowej, E2 jest ogólnie uważany za najłatwiejszy do opanowania. Jednak według United States EMP Commission, głównym problemem związanym z E2 jest to, że następuje natychmiast po E1, który to wcześniej mógł uszkodzić urządzenia, które normalnie chroniłyby przed E2.
E3 – Impuls elektromagnetyczny E3 różni się od E1 i E2. E3 to znacznie wolniejszy impuls, trwający od kilkudziesięciu do kilkuset sekund. Jest to spowodowane chwilowym zniekształceniem pola magnetycznego przez detonację jądrową. Impuls E3 wykazuje podobieństwo do burzy geomagnetycznej spowodowanej rozbłyskiem słonecznym. Podobnie jak burza geomagnetyczna, E3 może wytwarzać prądy indukcyjny w długich przewodach elektrycznych, uszkadzając ich komponenty, takie jak transformatory linii elektroenergetycznych. Ze względu na podobieństwo między burzami geomagnetycznymi wywołanymi energią słoneczną, a impulsem E3, powszechne stało się nazywanie burz geomagnetycznych wywołanych energią słoneczną jako „Solar EMP”. „Solar EMP” nie zawiera jednak impulsów E1 oraz E2.
Wielu ekspertów uważa, że niektóre rodzaje broni nuklearnej są zaprojektowane w ten sposób, aby zmaksymalizować efekt impulsu elektromagnetycznego. Do zastosowań militarnych najbardziej skuteczną metodą użycia nuklearnego impulsu elektromagnetycznego, jest detonacja w wyższych warstwach atmosfery. Gdy eksplozja ma miejsce więcej na wysokości od 20 do 40 km i wyżej nad powierzchnią ziemi, mówimy już nie o EMP tylko o HEMP.
O ile przy “zwykłym” wybuchu nuklearnym, tak duża wysokość nie jest wskazana (ze względu na zmniejszenie efektu fali uderzeniowej i cieplnej oraz mniejszy opad radioaktywny), to jest to bardzo skuteczna taktyka podczas rażenia impulsem elektromagnetycznym. Dzięki temu, impuls może objąć swoim zasięgiem ogromny teren. Oczywiście, siła impulsu maleje wraz z odległością, ale nawet osłabiony jest w stanie wyrządzić poważne szkody.
Wiele armii posiada także mniejsze generatory EMP, które mogą być przenoszone przez rakiety, samoloty lub pojazdy naziemne. Siła rażenia takich urządzeń jest jednak wielokrotnie mniejsza od wybuchów nuklearnych. Ma to jednak swoje zalety: dzięki temu można bardziej precyzyjnie wyznaczyć pole skutecznego działania i atakować wroga punktowo, wyłączając jedynie istotne elementy infrastruktury.
Najbardziej znany incydent wojskowy z użyciem impulsu elektromagnetycznego EMP
Choć nie jest do końca jasne, czy użyta do ataku technologia opierała się na EMP, czy raczej na zagłuszaniu i zakłócaniu sygnałów radiowych wroga, to niewątpliwe wymowa tego przypadku jest jednoznaczna i powinna dać każdemu rozsądnemu człowiekowi do myślenia. Choć wiele wskazuje na to że całą historię sfabrykował rosyjski wywiad, to mimo wszystko myślę, że wartą tą historię przytoczyć.
Tło akcji
10 kwietnia 2014 r., niszczyciel USS Donald Cook wszedł na wody Morza Czarnego, a 12 kwietnia rosyjski bombowiec taktyczny Su-24, przeleciał nad statkiem wywołując incydent, który według kilku doniesień medialnych całkowicie zdemoralizował jego załogę, do tego stopnia że Pentagon wydał oficjalny protest.
Główny bohater
USS Donald Cook, to niszczyciel rakiet sterowanych czwartej generacji, którego kluczową bronią są pociski samosterujące Tomahawk o zasięgu do 2500 km, zdolne do przenoszenia głowic nuklearnych. Statek ten przewozi około 150 rakiet Tomahawk. Amerykański niszczyciel jest też wyposażony w najnowszy system walki Aegis. Jest to zintegrowany system broni morskiej, który może połączyć systemy obrony przeciwrakietowej wszystkich statków osadzonych w tej samej sieci, aby zapewnić wykrywanie, śledzenie i niszczenie setek celów w tym samym czasie.
Ponadto USS Donald Cook jest wyposażony w 4 duże radary, których moc jest porównywalna z mocą kilku stacji naziemnych. Dla własnej ochrony posiada ponad pięćdziesiąt rakiet przeciwlotniczych różnych typów.
Protagonista
Tymczasem rosyjski Su-24, który zdewastował USS Donalda Cooka, nie miał ani bomb, ani pocisków, a jedynie kosz zamontowany pod kadłubem, który według rosyjskiej gazety Rossijskaja Gazieta, zawierał urządzenie bojowe zwane Khibiny.
Incydent
Gdy rosyjski odrzutowiec zbliżał się do amerykańskiego statku, Khibiny wyłączało wszystkie radary, obwody sterowania, systemy, transmisję informacji itp. na pokładzie amerykańskiego niszczyciela. Innymi słowy, wszechmocny system Aegis, został odcięty i wyłączony, równie łatwo jak wyłącza się telewizor przy pomocy pilota.
Rosyjski Su-24 następnie zasymulował atak rakietowy na USS Donald Cook, który był w tym czasie dosłownie głuchy i ślepy. Jak na ćwiczeniach, rosyjski samolot – nieuzbrojony – powtórzył ten sam manewr 12 razy, zanim odleciał. Następnie, najnowocześniejszy amerykański niszczyciel czwartej generacji, natychmiast odpłynął w kierunku portu w Rumunii.
Skutki
Od czasu tego incydentu, który media zachodnie starannie ukrywały i ukrywają (bardzo trudno mi było znaleźć informacje na ten temat, mimo że swojego czasu sprawa była dość szeroko komentowana), pomimo powszechnych uspokajających reakcji i komentarzy ekspertów przemysłu obronnego, żaden amerykański statek nigdy nie zbliżył się do rosyjskich wód terytorialnych.
Według niektórych doniesień medialnych, 27 marynarzy z USS Donald Cook poprosił o zwolnienie z czynnej służby. Musieli przeżyć sporą traumę.
Epilog
Vladimir Balybine – dyrektor centrum badawczego ds. walki elektronicznej przy Akademii Rosyjskich Sił Powietrznych – skomentował to wydarzenie w następujący sposób:
„Im bardziej skomplikowany jest system radiowo-elektroniczny, tym łatwiej jest go wyłączyć za pomocą elektronicznych działań wojennych”.
Czy historia wydarzyła się naprawdę, czy jest to raczej wytwór rosyjskiej machiny propagandowej? Ciężko ocenić, jednak jest niemal pewne, że takie wydarzenia są jak najbardziej możliwe.
Koronalny wyrzut masy (ang. coronal mass ejection, CME)
W roku 1859 miało miejsce wydarzenie które powinno być dla nas przestrogą i ostrzeżeniem. Miała wtedy miejsce potężna burza słoneczna, której skutki na zawsze przeszły do historii. 1–2 września tego roku, nastąpił tak zwany koronalny wyrzut masy, który uderzył w ziemską magnetosferę i wywołał jedną z największych zarejestrowanych burz geomagnetycznych. Wywołany tym zjawiskiem, rozbłysk w fotosferze słonecznej został zaobserwowany i zarejestrowany przez brytyjskich astronomów Richarda C. Carrington i Richard Hodgson i w literaturze anglojęzycznej funkcjonuje jako Carrington event, czyli wydarzenie Carrington.
Słoneczny EMP wywołał globalne anomalie atmosferyczne
Podczas jego trwania, zorze widziane były na całym świecie – te z półkuli północnej sięgały aż po Karaiby. Rozbłyski w Górach Skalistych w Stanach Zjednoczonych były tak jasne, że blask obudził górników, którzy zaczęli przygotowywać śniadanie ponieważ myśleli, że był już poranek.
Ludzie w północno-wschodnich Stanach Zjednoczonych mogli czytać gazetę przy świetle zorzy. Zorza była widoczna od biegunów do obszaru takich jak południowo-środkowy Meksyk, Queensland, Kuba, Hawaje, południowa Japonia i Chiny, a nawet na niższych szerokościach geograficznych, bardzo blisko do równika, na przykład w Kolumbii.
Zniszczona infrastruktura sieci telegraficznej
Systemy telegraficzne w całej Europie i Ameryce Północnej zawiodły, w niektórych przypadkach ich operatorzy zostali porażeni prądem. Niektóre urządzenia telegraficzne wytwarzały iskry. Część operatorów telegraficznych mogło nadal wysyłać i odbierać wiadomości, pomimo że nie działały urządzenia zasilające.
Gdyby to dziś miała miejsce burza słoneczna o takiej sile, spowodowałaby rozległe zakłócenia elektryczne, zaniki zasilania i ogromne szkody spowodowane przedłużającymi się przerwami w dostawie prądu elektrycznego. W czerwcu 2013 r. naukowcy wykorzystali dane z wydarzenia z roku 1859, w celu oszacowania aktualnego kosztu podobnego zdarzenia w samych Stanach Zjednoczonych na 0,6–2,6 biliona USD!
Burze elektromagnetyczne to nic nowego – mieliśmy szczęście
Mniejsze burze słoneczne miały miejsce w 1921 i 1960 r., występowały wtedy powszechne zakłócenia radiowe. Burza geomagnetyczna z marca 1989 r., zniszczyła sieć energetyczną na dużych odcinkach w kanadyjskim Quebecu.
23 lipca 2012 r. zaobserwowano burzę słoneczną o podobnej sile co ta z 1859 roku, jednak fala elektromagnetyczna rozminęła się z ziemią o jakieś 9 dni (!).
Jak zabezpieczyć siebie i swoje urządzania przed działaniem impulsu elektromagnetycznego (EMP)?
Jest wysoce prawdopodobne że odpowiednio silny impuls elektromagnetyczny, jest w stanie uszkodzić każde urządzenie elektryczne. Różne urządzenia wykazują różną odporność na impuls elektromagnetyczny, ale niemal każde jest na nie podatne. Ciekawostką może być fakt, że stare elektronowe lampy próżniowe, bardzo dobrze znoszą impulsy elektromagnetyczny. Nie oznacza to jednak że są całkowicie odporne. Za to współczesna elektronika, na przykład komputery, dyski twarde, telefony – są bardzo podatne na ten rodzaj zniszczenia.
Chroń swoje urządzenia, czyli klatka Faradaya
Co więc zrobić żeby zabezpieczyć naszą elektronikę i urządzenia elektryczne przed niszczycielską siłą impulsu elektromagnetycznego? Najlepszym zabezpieczeniem na taką okoliczność, które każdy z nas może wykonać na własną rękę, jest znana od dawna nauce tzw. klatka Faradaya. Nie będę się wdawał tutaj w szczegóły jej działania, bo nie jest to bardzo istotne. No i pewnie wielu z nas pamięta ją jeszcze ze szkoły.
Od strony praktycznej wystarczy pamiętać że, każdy szczelny (ale niekoniecznie hermetyczny) pojemnik metalowy jest klatką Faradaya. Może to być na przykład metalowy pojemnik na śmieci, kasetka w której przechowujemy biżuterię lub sejf na broń. Jeśli przyjrzysz się z bliska szybce kuchenki mikrofalowej, to zobaczysz na niej drobną siatkę. To także jest klatka Faradaya. Możesz w niej umieścić elektronikę oraz inny sprzęt, który chciałbyś uchronić przed impulsem elektromagnetycznym.
Jak samodzielnie wykonać klatkę Faradaya?
Samodzielne wykonanie klatki Faradaya jest bardzo proste. Wystarczy znaleźć jakiekolwiek w miarę stabilne i sztywne opakowanie – może to być pudełko po butach albo drewniana skrzynka. Należy ją szczelnie i z każdej strony, owinąć folią aluminiową. Nada się w tym celu każda folia aluminiowa dostępna w kuchni, trzeba tylko zwrócić uwagę żeby nie było w niej żadnych dziur i otworów. Szczelnie owinięta folią aluminiową skrzynka lub pudło, będzie stanowić skuteczne zabezpieczenie przed impulsem elektromagnetycznym. Jeśli chcesz być jeszcze bardziej pewny, to możesz zdublować cały system. Wystarczy że włożysz jedną mniejszą klatkę Faradaya w drugą, większą.
Powyższe środki powinny być wystarczające, trzeba sobie tylko zdawać sprawę z tego, że takie rozwiązanie nigdy nie było testowane w obliczu prawdziwej katastrofy, więc nie można ze stuprocentową pewnością stwierdzić że ten system zadziała. Pamiętaj że impuls elektromagnetyczny o odpowiednio dużej mocy, zniszczy każde urządzenie elektryczne. Wlicza się w to także generator prądu, albo prądnica wykorzystująca baterie słoneczne, więc jeśli masz takie urządzenie i chcesz je uchronić przed impulsem elektromagnetycznym, to także powinieneś je zabezpieczyć w sposób opisany powyżej.
Ostatnia uwaga na temat klatki Faradaya – niektórzy twierdzą że do poprawnego funkcjonowania wymaga ona uziemienia, jednak nie jest to prawda: klatka Faradaya nie potrzebuje uziemienia.
Co odpalenie EMP oznacza dla ludzi
Bezpośrednie działanie impulsu elektromagnetycznego na człowieka w większości przypadków nie wyrządzi mu trwałej szkody, no chyba że mamy akurat wyjątkowego pecha i trafi nas piorun.
O wiele większym problemem jest przeżycie bez wszystkich cywilizacyjnych udogodnień. Silny impuls elektromagnetyczny jest w stanie trwale i na długi czas, wyłączyć prąd elektryczny na bardzo dużym obszarze. Jak już wspomniałem wcześniej, nasza cywilizacja opiera się na prądzie elektrycznym i bez niego wszystkie systemy do których jesteśmy przyzwyczajeni przestają działać: nie tylko tracimy komunikację i łączność ze światem, ale także mamy utrudniony dostęp do wody pitnej. Pompy dostarczające wodę w miastach, przestaną pracować praktycznie od razu, choć jeszcze przez jakiś czas woda w niektórych kranach będzie płynęła, bo część infrastruktury opiera się na działaniu grawitacyjnym.
Zadbaj o zapas wody pitnej
Z tego powodu, po odpaleniu EMP, najważniejszą rzeczą jest zgromadzenie zapasów pitnej wody. Dobrze jest także zabezpieczyć się kupując tak zwaną słomkę życia, która filtruje wodę i uzdatnia ją do picia. Dzięki niej możesz pić bez stresu zatrucia, prawie każdą wodę, nawet z kałuży.
Oprócz wody pitnej należy zastanowić się nad innymi niezbędnymi człowiekowi do życia rzeczami: pożywieniem, ciepłem, lekarstwami – ale to już temat na inny artykuł.
Uciekaj z miasta
Ewentualne odpalenie impulsu elektromagnetycznego odczują najbardziej mieszkańcy wielkich miast, dlatego jeśli mieszkasz w dużej aglomeracji, to powinieneś zastanowić się nad jakimś planem awaryjnym i zaplanować wydostanie się z miasta do bezpieczniejszego miejsca. Weź tylko pod uwagę fakt, że cała komunikacja miejska, samochody, a nawet hulajnogi elektryczne, nie będą funkcjonowały. Pozostaje Ci więc albo piesza wędrówka, albo jazda na rowerze lub innym pojeździe napędzanym siłą mięśni.
Przezorny zawsze ubezpieczony
Z powyższych informacji wyłania się mrożący krew w żyłach scenariusz. Impuls elektromagnetyczny może wywołać totalną katastrofą na ogromną skalę. Nawet jeżeli nie obawiamy się konfliktu nuklearnego, to najbliższa nam gwiazda – czyli słońce – ma potencjał zniszczenia cywilizacji jaką znamy w jednym, gwałtownym impulsie. Grozę sytuacji powiększa też fakt, że takie wybuchy miały już miejsce w przeszłości i to wcale nie tak odległej. Być może następny jest tylko kwestią czasu.
Więcej informacji na temat potencjalnych szkód wywołanych przez EMP w tym raporcie Kongresu USA.
Niestety ale pudełko owinięte folia jest dalece niewystarczające.
Można zrobić prosty eksperyment. Wsadzić do tego pudełka włączone radio.
Będzie grało znacznie ciszej , zwiększy się poziom szumów , ale nadal będzie odbierać.
Albo wsadzić telefon i zadzwonić na niego. Jak usłyszymy dzwonek to znaczey że fala em nadal tam dochodzi.
Najlepsze do testowania jest tzw radio globalne, bo ma zakres od 100kHz do 108Mhz , więc można sprawdzić absorbcje w szerokim zakresie.
Znacznie lepszym zabezpieczeniem jest klatka f z grubszej blach np kuchenka mikrofalowa.
Ale nawet w tym przypadku jeśli wsadzimy do środka telefon to i tak da się na niego dodzwonić.
Dlatego mam wrażenie że wszyscy ale to wszyscy którzy piszą o emp , nic nie sprawdzili a tylko przepisują od innych.
Profesjonalne zabezpieczenia przed emp stosowane w przemyśle są przede wszystkim wielowarstwowe i wirlomaterialowe.
Dziękuję Marcin za komentarz, jednak nie mogę się z nim zgodzić.
Osobiście testowałem czy do telefonu komórkowego zamkniętego w 2 woreczkach śniadaniowych pokrytych folią aluminiową można się dodzwonić.
Wynik eksperymentu był jednoznaczny: zasięg 0 kresek, a na telefon nie dało się dodzwonić.
Po wyjęciu telefonu z woreczków, ponownie wraca zasięg i można się na niego bez problemu dodzwonić.
Pytanie jak daleko od bts był robiony test?
Jeśli na granicy zasięgu to mogło tak być. Jeżeli przy bts to wynik będzie inny.
Podałem przykład telefonu i radia bo to każdy może testować w domu.
Robiłem też testy z generatorami od 1kHz do 1Ghz z mocami zdawczymi do 15 MW (oczywiście w peak , nie ciągła )
Takie testy przeprowadza się rutynowo testując elektronikę dla energetyki.
I mogę z częstym sumieniem powiedzieć. Folia alu nie chroni przed emp. Podobnie nie chroni metalowe pudełko np po czekoladchach.
Folia alu nie chroni nawet przed bliskim wyładowaniem burzowym.
Warstwa materiału jest zbyt cienka żeby pozwolić na wytworzenie prądów wirowych i absorbcję impulsu.
W warunkach domowych, dobrym zabezpieczeniem jest dopiero kasetka na pieniądze wykonana z blachy 2.5mm lub grubszej. Przy czym i tak trzeba ja przerobić poprzez dodanie aluminiowej uszczelki i połączenie pokrywki z obudową kablem.
Niestety nie wiem jak daleko byłą stacja bazowa. Ekspertem nie jestem, ale zasada działania klatki Faradaya jest chyba trochę inna niż opisujesz.
Tutaj nie chodzi o „absorbcję” i „prądy wirowe” tylko o wyrównianie ładunków po obu stronach klatki. Skuteczność klatki przeciwko falom o różnej częstotliwości zależy nie od grubości klatki, tylko od wielkości jej oczek. Im mniejsze oczka, tym krótszą długość fali jakie może klatka zatrzymać. Zobacz sobie na szybkę w kuchence mikrofalowej – tam też masz „oczka” naniesione farbą z zawartością metalu, jednak jej grubość to jakiś ułamek milimetra.
W przypadku folii aluminiowej wielkość oczka równa się zero, albo dokładniej – jest to odległością między atomami metalu, w teorii taka folia może więc powstrzymać niemal każde uderzenie EMP.
Klatka Faradaya ma to do siebie ze utrzymuje na zewnatrz skladowa elektryczna ( Podrecznik Resnick, Holiday, Fizyka dla wyzszych uczelni tom 1 – bardzo przystepnie wyjasnione.)
Natomiast nie zatrzymuje skladowej magnetycznej fali.
Faraday badal elektrycznosc statyczna.
Przy falach EM , na folii odlozy sie jedna skladowa ale druga przechodzi spoko.
Skladowa magnetyczna odlozy sie sie dopiero w grubszym materiale. Bo tam moze wytworzyc prady wirowe. Jezeli material jest za cienki i zespolona rezystancja zbyt duza, to prad wirowy bedzie mial gradnient napiecia i wytworzy ponownie skladowa elektryczna.
Moglbys to wykryc nawet w domu , gdybys skonstruowal antene typu magnetic loop.
ALbo jesli masz ladowarke bezperzewodowa do telefonu to przyklej na wierzch folie alu i zobacz czy przestanie ladowa. 😉
Odnosnie mirkofali. Taki eksperyment tez z ciekawosci robilem. Telefon umieszczony w srodku spokojnie odbiera polaczenia i smsy.
Fizyka ma to do siebie ze nie oszukuje, ale czlowiek spotyka sie z nia na mala skale.
Z ciekawosci sprawdzilem twoj patent z folia. Tlumienie jest na poziomie 3.5-4 dB.
Moc implulsy EMP jest mniej wiecej 10^12 10^15 wieksza niz ta ktora normalnie trafia na anetne. 4dB tlumienia to jak zalozyc na glowe czapke z daszkiem zeby ochronic sie przed uderzeniem mlotkiem.
I tak, jestem ekspertem – pracowalem przy testowaniu takich zabezpieczen dla przemyslu.
Spoko, ja się nie spieram 🙂 tylko przedstawiam jak sprawa wygląda z mojego punktu widzenia, jako zainteresowanego tematem laika.
Dziękuję za bardzo ciekawy głos w dyskusji.
Zastanawiam się nawet czy nie powtórzyć eksperymentu z folią i tym razem nagrać go na wideo i umieścić na YouTube.
Jeśli przejrzysz artykuł to pod koniec znajdziesz wideo gdzie autor pokazuje jak metalowy kosz na śmieci powstrzymuje fale radiowe. Jednak faktycznie, metal tutaj jest o wiele grubszy niż folia aluminiowa.
Co do mocy impulsu EMP piszesz że jest o wiele większa niż 3.5-4 dB. Tutaj różnie może być – jeśli w folię aluminiową uderzy piorun, to faktycznie nie mam wątpliwości że nic z niej nie zostanie.
Jednak natężenie promieniowania maleje odwrotnie proporcjonalnie do kwadratu odległości, co oznacza że im dalej od epicentrum, tym mniej potrzeba aby powstrzymać promieniowanie i w wielu okolicznościach folia aluminiowa może spełnić swoje zadanie.
Zrobiłem krótki film. Blacha w tym pudełku ma 0.3mm.
https://m.youtube.com/watch?v=Ig4BM0ewUJQ
Folia aluminiowa ma ok 0.07mm.
Czy elektronikę od sejfu taki impuls może zniszczyć? Osłona z folii alu od frontu może być skuteczna?
Cześć Mat, jeśli sejf nie jest oznaczony jako „EMP proof”, to trzeba założyć, że nie jest odporny na EMP. Obawiam sie też, że owijanie samego przodu folią aluminiową, może nie być wystarczające. Wystarczy jedna szczelina (z przodu, albo z tyłu) i EMP zniszczy całą elektronikę.
Ile razy można powtarzać brednie ruskiej propagandy o USS Donald Cook?
Zwróć uwagę, że w zdaniu kończącym opis wydarzenia jest zawarta wątpliwość względem prawdziwości całego incydentu. Przytoczyłem to raczej jako ciekawostkę, o której prawdziwości każdy inteligentny czytelnik może sobie wyrobić własne zdanie.